Przychodzę do Was wieczorkiem z nowością która dosłownie jeszcze ciepła :)
Miałam możliwość uczyć się i próbować filcowania na mokro.
Na pierwszy ogień ruszyły kwiatuszki.
Wybrałam ulubione kolorki i ruszyłam w pracę.
Jakoś mi wyszedł dość duży więc próbowałam go zmniejszyć w trakcie wyrabiania no i wyszedł dość zbity w sumie taki mi się podoba bardziej :)
A przy listku to jeszcze pracy potrzeba.
Ale postanowiłam Wam pokazać taki jak jest teraz
Dziękuje za wszystkie cieple słowa w komentarzach!
Pozdrawiam IngaSz :*
Świetny, ja to nawet nie wiem, o co chodzi w tym filcowaniu::)
OdpowiedzUsuńbrawo, podziwiam szczerze, technika wspaniała i efekty pracy, ale chyba nie dałabym rady aż tak poszerzyć horyzontu;))
OdpowiedzUsuńwyszło super:)
OdpowiedzUsuńŚwietna, ja filcuję na sucho od 3 lat jeszcze nie próbowałam na mokro :(
OdpowiedzUsuńNo brawo! Gratuluje roznych umiejetnosci :):)
OdpowiedzUsuńświetny kwiat! Super umiejętność ;)
OdpowiedzUsuńno jak na pierwszy to wyszedł rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńśliczny kwiatuszek:))
OdpowiedzUsuńNie znam się na tym, ale mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńMam znajomych, którzy robią cuda z filcu, wydaje mi się, że to wdzięczny materiał ;) Ale o filcowaniu na mokro jeszcze nie słyszałam ;) Dostałam kiedyś w prezencie ptaszka z filcu- broszkę ;))
OdpowiedzUsuń