Chcę
podzielić z wami moją historią "choroby" PAPIEROWA WIKLINA która
przynosi wiele radości i jest to jak najbardziej pozytywna "choroba"
koszyczek "grzybek" |
Zaczęła się ona z wykonania nie dużego koszyczka na
formie (jeżeli dobrze pamiętam to była cukierniczka wielkości słoika półlitrowego)
pleciony jedną rurką.
co jest w środku ... |
Pod pilnym okiem Ewuni
która mi użyczyła już zrobionych rurek żebym sobie spróbowała zrobić takie cudo.
Jest on wypleciony z zwykłej gazety pomalowany
lakierem bezbarwnym do drewna bardzo mi się podoba jego kolorystyka.
średnica 11cm.
średnica 11cm.
****
Postanowiłam również spróbować swoich sil w splocie spiralnym i powstał następny koszyczek
bordo plakatówka |
Długo ten koszyczek czekał na swoją kolej do pomalowania lakierem, ale jednak się doczekał i oto w całej krasie, średnica 11,5cm
bordo plakatówka + lakier |
Potem trzeba było nabrać praktyki w kręceniu rurek co nie jest takie
proste. Przyszedł z pomocą wujek GOGLE i brat YOUTUBE :) mnóstwo
filmików i krok po korku jak zacząć i rozplanować plecenie. Jak już
trochę rurek nakręciłam to postanowiłam zrobić większą pracę i na formie
słoika 2litrowego powstał straszy brat "Bordo". Niestety jest nie
pomalowany bo ciągle nie mam an niego koncepcji kolorystycznej chociaż
zastosowanie już znalazł. średnica 18cm.
"bordo" i jego starszy brat |
oj pamiętam ten dzień, fajnie było :) tego starszego brata bordo to chyba nie widziałam, fajny jest :)
OdpowiedzUsuńno tak bo on sobie stoi w rogu i czeka na wykończenie, gdzieś mi wena nie przyszła jeszcze do jego ozdabiania :)
Usuńsuper, zaraz przypominaja mi sie moje poczatki z wiklina:-))) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńoj zaraźliwa ta wiklina :) witaj na blogerze :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń